ICMag with help from Landrace Warden and The Vault is running a NEW contest in November! You can check it here.
Prizes are seeds & forum premium access. Come join in!
Coś co na pewno wielu zaciekawi, osobiscie czytałem to juz chyba z 5 razy. naprawde kawał ciekawych informacji zwłaszcza w drugiej połowie artykułu poświęconej historii powstania SKUNK#1 i nie tylko
Miłej lektury
ps. szukalem tego artykułu w poprzednich postach ale nie znalazłem, jesli to duplikat to prosze o usuniecie posta
BAKUNASTYK
Policja w Dębnie w woj. zachodniopomorskim zatrzymała 20-latka, który w swoim mieszkaniu, w szafie uprawiał konopie indyjskie. Grozi mu kara grzywny albo pozbawienie wolności do 2 lat.
Policjanci na mini-plantację natrafili podczas przeszukania mieszkania 20-latka. W jednym z pokoi znajdowała się szafa, a w niej kilkanaście krzewów konopi indyjskiej, niektóre o wysokości około 45 cm.
Profesjonalnie
W szafie znajdowały się przedmioty służące do uprawy rośliny: lampa, wentylatory, termometry, filtr węglowy, przetwornice do prądu, a także dokumentacja dotycząca uprawy konopi oraz karton z częściowo wysuszonymi liśćmi.
W sumie policjanci zabezpieczyli 13 doniczek krzaków konopi. 20-latek został zatrzymany, usłyszał zarzuty nielegalnej uprawy narkotyków. Grozi mu za to kara grzywny albo kara pozbawienia wolności do 2 lat.
Policyjny labrador znalazł w plecaku gimnazjalistki woreczek z marihuaną. Do zdarzenia doszło w czasie lekcji na temat bezpieczeństwa i szkodliwości zażywania narkotyków, którą prowadził policjant.
Pogadankę zorganizowano we wtorek w jednym z gimnazjów na terenie powiatu żarskiego.
- Policjant spotkał się z młodzieżą, rozmawiał na temat narkotyków i sytuacji, w których młodzi ludzie mogą wejść w konflikt z prawem - poinformował podkom. Sławomir Konieczny, rzecznik prasowy KWP w Gorzowie Wielkopolskim.
Funkcjonariusz przyszedł do szkoły w towarzystwie labradora przeszkolonego w wykrywaniu substancji odurzających.
- Pies, wzbudzając konsternację, podszedł do plecaka jednej z uczennic i w jednoznaczny sposób wskazał na pakunek. Po sprawdzeniu okazało się, że trafienie jest stuprocentowe. W plecaku znajdowała się tzw. strunówka z zawartością marihuany - wyjaśnił policjant.
Plecak należał do obecnej w klasie 16-latki. - Uczennica będzie musiała wytłumaczyć się policji z ujawnionej zawartości.
Od dziś marihuana znika w Czechach z listy substancji zakazanych i trafia do spisu leków. Nowelizacja prawa o narkotykach budzi jednak kontrowersje.
- Sam fakt legalizacji marihuany jest już sukcesem. To ogromna pomoc dla ludzi chorujących na stwardnienie rozsiane, chorobę Parkinsona czy AIDS - mówi dziekan Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Karola w Pradze Tomasz Zima.
Marihuana trafi do czeskich aptek
Izba niższa...
czytaj dalej »
Problem tkwi jednak w szczegółach. Narkotyk będzie dostępny w aptekach na elektroniczne recepty, ale za pełną odpłatnością.
Tymczasem chorzy uważają, że marihuana na receptę powinna być refundowana przez państwo. Do tej pory pacjenci za importowany lek, oparty na konopiach indyjskich, musieli płacić 8 tysięcy koron i wielu nie było na to stać.
Ceny podyktują importerzy
Pierwszą partię marihuany Czesi sprowadzą z Holandii i - jak mówi Martin Pliszek szef wydziału prawnego w ministerstwie zdrowia - "niestety, ceny będą dyktować importerzy".
Ich wysokość będzie zależna od warunków importu i dystrybutorów". Jednocześnie Pliszek uspokaja, mówiąc, że legalnie sprzedawana, holenderska marihuana w aptekach nie powinna kosztować więcej niż 250-350 koron za gram. Pacjent miałby mieć prawo do zakupu miesięcznej dawki wielkości 5 gramów.
Pacjentów i samych polityków takie tłumaczenie jednak nie uspokaja. Ponieważ w aptekach cena leku będzie wyższa niż na czarnym rynku, a miesięczne normy niskie, chorzy nadal będą kupować marihuanę nielegalnie. Na czarnym rynku cena grama tego narkotyku wynosi 130-200 koron, jest więc niższa od tej, która ma być w aptekach.
- Ministerstwo nakręca jedynie dobry biznes handlarzom narkotyków, rywalizującym z dystrybutorami - twierdzi deputowany opozycyjnej CzSSD Iirzi Koskuba.
Marihuana w ogródku
66-letni Zdenek Majzlik, emerytowany pracownik siłowni jądrowej w Temelinie, uprawia konopie w swoim przydomowym ogródku. Marihuany potrzebuje dla 45-letniej córki, chorej na stwardnienie rozsiane.
- Nie stać mnie na kupno narkotyku od handlarzy, a (uprawiając marihuanę) jestem traktowany jak dealer i nieustannie grozi mi więzienie. Czuję się zaszczuty. Czekam, kiedy ktoś z sąsiadów złoży na mnie donos i policja wkroczy na moje podwórko. Córka potrzebuje dziennie 5 gramów marihuany, więc limity ustalone w aptekach wydają mi się śmieszne. Muszę ją uprawiać. Kupując ją na czarnym rynku musiałbym miesięcznie wydać 22 tysiące koron. Skąd miałbym na to brać? Dlatego uprawiam 18 krzaków konopi. Może, zamiast sprowadzać marihuanę, należało zalegalizować jej przydomową uprawę w celach leczniczych? - zastanawia się Majzlik.
Będziemy kontrolować sytuację. Mamy dostęp do centralnego rejestru pacjentów. Nie może być tak, że chory otrzyma recepty jednocześnie od kilku lekarzy.
Krajowy koordynator do spraw walki z narkotykami Jindrzich Voborzil
Wielu Czechów obawia się, że legalizacja doprowadzi do rozkwitu czarnego rynku. Marihuana jest bowiem i tak najbardziej rozpowszechnionym w Czechach narkotykiem. Według sondaży próbowała jej ponad połowa Czechów w wieku od 15 do 34 lat.
Czechy należą do najbardziej liberalnych w Europie, jeśli chodzi o narkotyki. Od 1 stycznia 2010 roku posiadanie małej ilości środków odurzających, w tym marihuany, zaliczanej do grupy tzw. narkotyków miękkich, jest wciąż nielegalne, ale nie jest karane.
Rodzi się także pytanie o uczciwość lekarzy przepisujących leki na receptę.
- Będziemy kontrolować sytuację. Mamy dostęp do centralnego rejestru pacjentów. Nie może być tak, że chory otrzyma recepty jednocześnie od kilku lekarzy - twierdzi krajowy koordynator do spraw walki z narkotykami Jindrzich Voborzil.
Krajowe plantacje
Ministerstwo zdrowia uważa, że sytuacja poprawi się w roku 2014, po powstaniu krajowych plantacji konopi, zakładanych pod nadzorem Państwowego Instytutu Kontroli Leków (SUKL). Martin Pliszek zapowiada, że SUKL będzie wydawał firmom koncesje na uprawy, które wpisze do specjalnego rejestru i będzie odbierał towar po 70-80 koron za gram suszu.
- To też niczego nie rozwiąże. Takie plantacje będą dobrym biznesem dla nielicznych rolników, a nie dla pacjentów - uważa wiceprzewodnicząca senatu Alena Gajduszkova.
Rolnicy też nie wykazują entuzjazmu. - Nie zostały wydane żadne rozporządzenia. Dopiero w przyszłym roku ministerstwo zdrowia określi warunki upraw w kraju - mówi dystrybutor konopi Michal Jakesz
Źródło: PAP
Już w tym roku Polacy będą palić marihuanę zupełnie legalnie
Wszystko wskazuje na to, że już w tym roku tysiące rodaków będą mogły zaciągać się dymem ze skrętów zupełnie legalnie - dowiedział się Newsweek.pl. I to dla dobra nauki.
Chętni do wzięcia udziału w niecodziennym i długoletnim doświadczeniu, które zakłada palenie marihuany już są poszukiwani.
Okazuje się, że polskie prawo pozwala na zażywanie narkotyków. Warunek? korzystanie z używek musi być elementem eksperymentu naukowego. I właśnie tę furtkę zamierza wykorzystać BioInfoBank. To jednostka naukowa, która od ponad dziesięciu lat angażuje się w innowacyjne projekty naukowe z zakresu informatyki i biotechnologii. Tym razem instytut zamierza przeprowadzić szereg badań z zakresu neuropsychologii na grupie wieloletnich palaczy marihuany. Chodzi m.in. o sprawdzenie, jak narkotyk wpływa na funkcje poznawcze, sprawność intelektualną oraz relacje społeczne. Plan zakłada, że przebadanych zostanie przynajmniej tysiąc ochotników, choć organizatorzy liczą nawet na 10 tys. królików doświadczalnych. – Chcielibyśmy, żeby byli to ludzie po trzydziestce, palący od wielu lat – mówi Jędrzej Sadowski, prawnik, jeden z inicjatorów przedsięwzięcia i doradca instytutu BioInfoBank. Sadowski dodaje, że projekt przeprowadzenia badań pozytywnie zaopiniowała już Komisja Bioetyczna działająca przy Uniwersytecie Medycznym w Poznaniu, a założeń inicjatywy nie kwestionują wojewódzkie inspektoraty farmaceutyczne, których stanowisko jest kluczowe w uzyskaniu pozwolenia.
Ochotnicy do wzięcia udziału w przedsięwzięciu będą mogli się zgłaszać już w najbliższych tygodniach za pośrednictwem forum stworzonego na specjalnej stronie internetowej. Jednak nim poświecą swe zdrowie dla dobra nauki, każdy z nich przejdzie szczegółowe badania lekarskie. - Doświadczenia będą prowadzone w porozumieniu ze specjalistami od uzależnień, dzięki czemu projekt będzie elementem Krajowego Programu Przeciwdziałania Narkomanii – zaznacza Sadowski. Oznacza to stalą opiekę lekarską dla uczestników badania. Zostaną też objęci ochroną danych osobowych.
W początkowej fazie projekt będzie finansowany przez BioInfoBank. Jednak by budżet instytutu nie poszedł z dymem, eksperyment z czasem wesprą sami uczestnicy badania, którzy będą płacić za wypalaną marihuanę. Gram ma kosztować ok. 30-35 zł., czyli podobnie jak na czarnym rynku.
Konopie indyjskie mają pochodzić z zakładanych przez instytut plantacji. Pionierski ośrodek najprawdopodobniej powstanie w Warszawie. - Uprawą marihuany zajmą się ludzie, którzy mają za sobą problemy prawne z powodu hodowania narkotyku. – Niektórzy dołączą do nas niemal prosto z aresztu - mówi Sadowski.
Eksperyment ma potrwać kilka lat. Toteż na jego rezultaty trzeba będzie sporo poczekać. Inicjatorzy projektu mają nadzieję, że zmienią one stosunek Polaków do marihuany. Ot, choćby w jej zastosowaniu farmakologicznym. -Kuracja z wykorzystaniem marihuany jest nieporównywalnie tańsza od konwencjonalnej – tłumaczy Andrzej Dołecki, prezes stowarzyszenia Wolne Konopie, który nie ukrywa, że inicjatywie kibicuje.
O tym, czy eksperyment osiągnie swój cel trudno przesądzić. Pewne jest, że chętnych do wzięcia w nim udziału raczej nie zabraknie.
Warszawa (PAP) - Ruch Palikota przygotowuje projekt ustawy zakładający, że co najmniej 5 pełnoletnich osób będzie mogło utworzyć "klub konopny", w którym uprawialiby i palili marihuanę na własny użytek.
Chodzi o odciągnięcie użytkowników rekreacyjnych od świata przestępczego - przekonuje RP.
"Projekt ma za zadanie odciągnąć użytkowników rekreacyjnych marihuany, bo o takich mówimy, od świata przestępczego, także od takiej marihuany, konopi indyjskich, które niestety sprzedawane na czarnym rynku od dilera często są skażone, często są dodawane substancje szkodliwe dla zdrowia powodujące większe uzależnienie" - powiedział PAP poseł Michał Kabaciński.
Dlatego - jak mówił - RP zaproponuje możliwość otwierania "klubów konopnych", w których można byłoby legalnie uprawiać i palić marihuanę. Ich członkami - jak zaznaczył poseł - mogłyby być wyłącznie osoby pełnoletnie.
"Co daje klub konopny? Umożliwia uprawę, a także spożywanie na terenie tego klubu konopi indyjskich. To jest tylko na potrzeby tego klubu, tego nie można dystrybuować" - tłumaczył Kabaciński. Jak mówił, nikt jeszcze tego w Polsce nie proponował, by można było uprawiać i palić marihuanę po wcześniejszej rejestracji.
Zgodnie z założeniami projektu grupa co najmniej pięciu pełnoletnich osób mogłaby wystąpić z wnioskiem o zarejestrowanie klubu konopnego. "W ramach zarejestrowanego klubu konopnego możliwa jest uprawa konopi innych niż włókniste, prowadzona wyłącznie w ilości nieznacznej, przeznaczonej na własny użytek członków klubu, na określonej powierzchni w siedzibie klubu konopnego" - czytamy w założeniach do projektu.